7/17/2012

Sąsiedzka integracja

   Zauważyłam, że Amerykanie bardzo lubią "przydomowe imprezy", czy jakkolwiek to nazwać. Pisałam jakiś czas temu o garage sale, a dziś kilka słów o sąsiedzkiej integracji, nabierającej tempa latem, a gasnącej w okresie jesienno- wiosennym.
   W ciepłe, weekendowe dni zdarza się, że niektóre osiedlowe uliczki są zamknięte, czasem nawet o pomoc w organizacji proszona jest policja. Wszystko po to, aby mieszkańcy mogli wyjść na przeddomową ulicę z grillami, stołami, jedzeniem i spędzić trochę czasu z sąsiadami. Organizowane są różne atrakcje, głównie dla dzieci, ale zdarzają się także dla dorosłych. Przechodząc przez taką strefę ma się wrażenie, że jest się na jakimś festynie! W miniony weekend przypadkiem trafiłam na taką uliczną imprezę (nie mam pojęcia, jak to się nazywa- jeśli ktoś wie, będę bardzo wdzięczna za informację!), a ponieważ ciężko opisać to zjawisko słowami, zamieszczę kilka zrobionych naprędce zdjęć, coby amerykański klimat bardziej oddać :)



edit: już kilka osób poinformowało mnie, że tego typu impreza to BLOCK PARTY.  Tak więc po raz kolejny dzięki blogowi jestem bogatsza w "amerykańską wiedzę" :)

12 komentarzy:

  1. Bardzo fajny zwyczaj- powinniśmy go ściągnąć na rodzimy grunt.

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny zwyczaj! szkoda że u nas nie ma takiej integracji z sąsiadami..

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajne to! :P To nie tak jak u nas, że my drzemy koty ze swoimi sąsiadami. Tam się z nimi `integrujesz` :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Jejku, dla tego właśnie mi się marzy Ameryka :) Ani w Polsce, ani w Grecji czy Hiszpanii gdzie miałam okazje mieszkać nie ma takiej integracji. Z laska jeden drugiemu Dzień Dobry mówi mijając się na chodniku.

    OdpowiedzUsuń
  5. tutaj ludzie witają się bez względu na to, czy się znają czy nie :) Ale wcale nie zawsze jest tak, że sąsiedzi dobrze ze sobą żyją... Kargul i Pawlak w wersji american też się znajdą :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiadomo, u mnie na teneryfie tez w jakim stopniu się witają na ulicy nawet się nie znając... ale nie mogę powiedzieć ze znam wszystkich kto obok mnie mieszka, nawet chocby z twarzy

      Usuń
  6. Ciekawe, jeszcze sie z tym nie spotkalam.

    OdpowiedzUsuń
  7. takie imprezy nazywaja block party :) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Swietna sprawa:))))
    ja wpadlam aby powiedziec, ze absolutnie nie zapomnialam o inspiracjach, mialam tylko teraz maly balagan z remontem, ale ogarne sie i przygotuje na pewno:)
    Pozdrawia:)*

    OdpowiedzUsuń
  9. Tez pamietam te imprezy,jedna zrobil sasiad po tym jak przez miesiac mial urzadzany ogrod i budowany basen. Wszyscy narzekali na halas ale podczas imprezy bylo swietnie i kazdy byl zadowolony.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Pamiętnik Emigrantki , Blogger